Justin’s POV
- Chcesz coś zjeść? – zapytałem wchodząc do kuchni. Miałem
zamiar zrobić śniadanie Jazzy i Jaxonowi, którzy zaczęli jęczeć, że są już
naprawdę głodni. Szczerze powiedziawszy wolałbym spędzić dzisiejszy dzień w
sposób moich starych kumpli, Chaza i Ryana, którzy prawdopodobnie zalegli na
kanapie w Stratford z pilotem w ręku. Tęskniłem za nimi, i to bardzo. Nie mogę
uwierzyć, że to wszystko, co się stało doprowadziło do naszej wyprowadzki z
tego spokojnego a zarazem cudownego miasteczka. Brakuję mi każdej najmniejszej
uliczki, najbardziej zrujnowanego budynku, czy nawet najsmutniejszej dziewczyny
chodzącej do jego szkoły. Każdego nauczyciela, tego złego i dobrego, każdego
sąsiada, od którego nieraz dostałem po głowie za kradzież jabłek z Chazem i Ryanem.
Ale mimo wszystko razem ze mną są dwie najważniejsze osoby na świecie.
Przynajmniej tyle dobra w tym beznadziejnym życiu.
- Szczerze? Jestem cholernie głodna – mruknęła Ally wchodząc za mną do
pomieszczenia. Na rękach trzymała szczęśliwą Jazzy, która z ogromnym uśmiechem
na twarzy bawiła się lokami blondynki.
- Jakoś się nie dziwie – wzruszyłem ramionami otwierając lodówkę i wyciągając z
niej składniki potrzebne do przygotowania posiłku.
- Skąd ty to wziąłeś? – dziewczyna rozszerzyła oczy na widok dużej ilości
jedzenia na blacie.
- Eee.. Z lodówki? – uniosłem brwi do góry.
- Ale.. jak? Dziś w nocy były tam zaledwie serki dla dzieci.
- Ty chyba jesteś ślepa – zaśmiałem się wyciągając z szuflady nóż. – Co chcecie
jeść?
- Zdamy się na ciebie – automatycznie odpowiedziała Ally. – Tylko nas nie
otruj.
- Ciebie? Z rozkoszą.
- Dzięki – warknęła wychodząc z pokoju.
Pokręciłem głową zaczynając przygotowywanie śniadania. Przez myśl przeleciały
mi wydarzenia dzisiejszej nocy. Wybryk Jaxona, przez który musiałem wyjść w
środku nocy z domu. Później ta kradzież, śledzenie tych walniętych mięśniaków.
O reszcie wydarzeń nie wspomnę, bo to co zrobiła Ally… Powinienem jej
dziękować, mimo wszystko doprowadzała mnie do wściekłości. Jeszcze ten
pocałunek przy hotelu. Sprawił, że pragnąłem jej, równocześnie nienawidząc
każdą komórką ciała. To pewnie dlatego w kuchni się nie powstrzymałem. Jej
delikatna skóra, której miałem szansę przez chwilę dotykać swoimi wargami. Ciche
pojękiwania wydobywające się spomiędzy jej spierzchniętych warg, odrętwienie
ciała pod moim wpływem. Nie mogłem uwierzyć, że dziewczyna, która skopała dupy
dwóm ogromnym facetom, nie wiedziała co robić, kiedy ją dotykałem. Pewnie
zaszłoby to dalej gdyby nie jej chora obsesja na swoim punkcie. Kto normalny zabrania się dotykać?
Usłyszałem melodyjny śmiech Jazzy z jej pokoiku. Zaciekawiony odłożyłem
przyrządy na blat i wytarłem mokre ręce w ręcznik. Wyszedłem z kuchni kierując
się w stronę drzwi z tabliczką „Jazzy”. Dostaliśmy
takie od rodziców… Zajrzałem do
środka przez uchylone drzwi. Ally siedziała w dużym niebieskim fotelu a Jazmyn
zajęła miejsce na jej kolanach. Dziewczynka trzymała w rączkach nasz stary
album ze zdjęciami a przewracając kolejne kartki jej uśmiech coraz bardziej się
rozszerzał.
- A to kto? – blondynka wskazała na jedną z fotografii.
- Justin mi mówił, że to Jaxon, kiedy próbował zjeść robaka w ogrodzie – Jazzy
znów zaśmiała się a na ten dźwięk sam miałem na to ochotę. Dlatego właśnie
przeżyłem niemały szok, kiedy spoglądając na Ally zauważyłem, że jej usta nawet
nie drgnęły. Tak jakby zaraźliwe zachowanie Jaz kompletnie na nią nie działało.
Nie miałem okazji jeszcze zobaczyć, jak się uśmiecha. Widocznie trzeba czekać.
- A to… to twój tata? – kolejne pytanie padło z ust niebieskookiej.
Zamarłem. Tak dawno nie otwierałem tych albumów, że całkiem zapomniałem o
zdjęciach rodziców. Spojrzałem w dół i przesunąłem dłonią po włosach. Czułem
się, jakby czas nagle stanął. Byłem tylko ja i nachodzące mnie w tym momencie
wspomnienia. Wspomnienia, od których staram się uciec jednocześnie chcąc
zatrzymać je w sercu na zawsze. Czy to
jest w ogóle logiczne?
- To dla ciebie, mamo
– uśmiechnąłem się do niej wyciągając zza pleców małe zielone pudełko.
- Oh skarbie, z jakiej okazji? – mama rozpromieniła się równocześnie posyłając
w moją stronę surowe spojrzenie. No tak, w końcu nie lubi, kiedy wydaję na nią
kieszonkowe.
- Czy musi być jakaś okazja, żebym mógł zobaczyć twój uśmiech przeznaczony
tylko dla mnie? – zapytałem uchylając wieczko pudełeczka. Mama aż westchnęła z
zachwytu, kiedy jej oczom ukazał się delikatny srebrny naszyjnik z zawieszką
znaku nieskończoności.
- To.. to jest piękne – wyszeptała biorąc go do ręki i przyglądając mu się z
bliska. – A.. co to jest? – zapytała przejeżdżając po wygrawerowanym napisie.
„I will always love you, mum”
- Kocham cię mamo – powiedziałem przytulając ją do siebie.
- Ale ja i tak kocham cię bardziej – mruknęła całując mnie w policzek.
- Będziesz dziś pięknie wyglądała na tej kolacji z dziadkami – stwierdziłem
zawieszając naszyjnik na jej szyi.
- Jeszcze piękniej niż zwykle? Da się tak? – zaśmiał się tata, który nagle
pojawił się w drzwiach pokoju.
- Właśnie się nad tym zastanawiam – poruszyłem brwiami sięgając po ciastko
leżące na stole.
- Justin! Nie objadaj się przed kolacją – mama trzepnęła mnie ścierką w rękę i
opuściła pomieszczenie.
- Może i piękniejsza…
- Ale i tak mamy zakaz jedzenia – zauważyłem, kończąc po tacie zdanie.
Zamrugałem kilka razy powstrzymując napływające do oczy
słone łzy. Przetarłem wierzchem dłoni wilgotne policzki i podniosłem głowę do
góry. Zauważyłem, że Jazzy też siedzi cicho i skubie skrawek sukieneczki, nie
wiedząc co powiedzieć. Kto by pomyślał, że czteroletnia dziewczynka może być
tak dojrzała jak na swój wiek?
- Hej, wszystko w porządku? – znów usłyszałem cichy szept Ally. Była wyraźnie
zmieszana, choć starała się tego nie okazywać. Jej oczy jakby straciły ten swój
charakterystyczny blask, brwi zmarszczyły się a wargi zniknęły, wciągnięte do
środka ust.
- Ja.. ja nie wiem, kto to je… – głos Jazzy załamał się a dziewczynka schowała
twarz w dłoniach. Boże, powinienem coś zrobić.
- Skarbie, nie płacz – Ally złapała Jaz w pasie i odwróciła w swoją stronę.
Delikatnie odsunęła jej rączki z buzi i przetarła łzy z policzków. Nie wiedziałem,
czy to, co widzę to jawa, czy sen. Czy to na pewno Ally? Ta dziewczyna, która
potrafi pokłócić się o głupotę? Która powala na ziemię dwa razy większych od
siebie mężczyzn? Która nie potrafi się uśmiechnąć…?
Uszczypnąłem się w ramię i zamrugałem kilka razy. Więc to nie jest sen, a Ally
naprawdę potrafi być cudowną dziewczyną. Cholera
jasna.
- Jaz, chodź tu do mnie – powiedziałem wchodząc do pokoju. Jazmyn odwróciła
się gwałtownie a zauważając mnie w progu pomieszczenia zeskoczyła z kolan
blondynki i wpadła w moje ramiona. Ułożyłem rękę na jej udach i podniosłem się
do góry. Jazzy ułożyła główkę na moim ramieniu i westchnęła cicho. Drugą dłoń
przyłożyłem jej do pleców i delikatnie przycisnąłem do siebie. Mój największy skarb.
- Nie powiedziałam jej, kto to – wyszeptała cicho do mojego prawego ucha.
Skinąłem lekko głową rzucając w stronę Ally dziękujące spojrzenie. Uniosła
lekko lewy kącik ust do góry i przymknęła powieki, mówiąc nieme „Nie ma za co”.
- A wiesz co ci powiem? – zapytałem cicho Jaz stawiając ją na podłodze.
Dziewczynka spojrzała na mnie pytająco i zakręciła się na prawej nodze. –
Jedzenie na stole! – krzyknąłem tak, by Jaxon siedzący w pokoju obok także
usłyszał.
- Jeeeej! – Jazmyn minęła mnie w przejściu i wpadając po drodze po brata,
pobiegła do kuchni. Musiała być
szczególnie głodna.
- Dziękuję – powtórzyłem zwracając się w stronę Ally, podnosząc z ziemi album i
spoglądając na zdjęcie rodziców. Zanim zdążyłem porządnie się im przyglądnąć,
zatrzasnąłem go i odłożyłem na półkę. Nie pora na takie rzeczy.
- Za co? – uniosła brwi do góry. – W końcu ja nic nie wiem – mruknęła.
- I na razie niech tak zostanie – odpowiedziałem odwracając wzrok. Błagam, niech nie dopytuje.
- Dlaczego kurwa nie mogę wiedzieć? – warknęła zaciskając pięści.
- Uspokój się. Nie teraz – znów na nią spojrzałem starając się nie podnosić
głosu. Dawna Ally wróciła.
- Co nie teraz? Dlaczego ty mnie tak ignorujesz? – coraz bardziej podnosiła
głos stając naprzeciw mnie. Westchnąłem ciężko zamykając drzwi, żeby dzieciaki
nie usłyszeli naszej kolejnej kłótni.
- Posłuchaj, cholernie wkurwiają mnie twoje szanty o… WSZYSTKO – podkreśliłem ostatnie
słowo i zmarszczyłem brwi chcąc nadać wypowiedzi więcej zaciętości.
- Nie cierpię cię. Nie wytrzymam tu już nawet sekundy! Mam ochotę wydłubać ci
oczy, bo jak tylko cię widzę, to rzygać mi się chce. Nie mogę uwierzyć, że
muszę tutaj siedzieć! – krzyknęła unosząc ręce do góry.
- Tak, to było szczególnie miłe – mruknąłem, starając się zapanować nas
sytuacją. Ale.. chwileczkę! Dlaczego ona może się na mnie wyżywać a ja nie mogę
się odpłacić? – Ale wiesz co? Najchętniej wyjebałbym cię przez okno, żeby tylko
nigdy więcej cię nie zobaczyć!
- Oh, szczególnie inteligentne. Masz kurwa mózg, czy ta mała ci go zajebała? –
warknęła, a we mnie wszystko się zagotowało. Zanim zdążyła zareagować, moja
dłoń wylądowała na jej policzku. Można było usłyszeć głośne plaśnięcie, kiedy z
ogromną siłą uderzyłem ją. Ally upadła na podłogę a z jej wargi zaczęła ciec
czerwona substancja. Dziewczyna przysunęła palec do rany i przetarła krew, by
później przyglądnąć się jej na dłoni.
- Ty skurwysynie – syknęła podnosząc się z ziemi i rzucając na mnie z pięściami.
Najpierw uderzyła mnie w brzuch, a kiedy zgiąłem się w pół, z całej siły
przycisnęła swój łokieć w moje plecy. Jęknąłem głośno czując, jak łzy wypływają
z moich oczu. Upadłem na dywan i przykryłem głowę rękami, chcąc ochronić ją
przed uderzeniami Ally.
- Przestań! – usłyszałem krzyk Jaxona, który wparował do pokoju i odciągnął ode
mnie wściekłą blondynkę.
- Zostaw mnie – warknęła wyrywając mu się i ponownie idąc w moim kierunku.
- Jaxon, wyjdź – rozkazałem, a kiedy chłopak opuścił pomieszczenie złapałem
dziewczynę za ramiona i zatrzymałem kilka centymetrów ode mnie.
- Oddychaj, Ally – mruknąłem pochylając się w jej stronę. Była czerwona na
twarzy i miała zaciśniętą szczękę, jednak pod wpływem moich słów rozluźniła się
nieco. – Oboje przegięliśmy.
Kiwnęła głową, potwierdzając moją teorię. Uśmiechnąłem się lekko a ona
spojrzała prosto w moje oczy. Te kilka sekund było tylko dla nas, żadne z nas
nie ośmieliło się mrugnąć, nie chcąc niszczyć tej chwili. Delikatnie musnąłem
wargami jej policzek i założyłem jeden z włosów za ucho.
- Wszystko w porządku? – chciałem się upewnić, bo podczas każdego z moich
ruchów nie doczekałem się niczego innego poza jej wzrokiem wbitym w moje oczy.
- Tak – mruknęła cicho i lekko zadrżała, kiedy kciukiem przejechałem po linii
jej szczęki. Odsunęła się kręcąc głową i wyszła z pokoju bez słowa.
Kurwa, znowu spierdoliłem.
Ally’s POV
Zamknęłam drzwi łazienki i osunęłam się po nich siadając na ziemi. Czułam, jak
moja broda drga lekko pod wpływem przeżytych przed chwilą wydarzeń. Poniosło
mnie i z pewnością nie mogę się niczym wybronić przy tym argumencie. Jednak
wpadłam w cholerny szał, kiedy mnie uderzył. Już nawet nie chodziło o sam ból,
który pozostał po zetknięciu jego dłoni z moim policzkiem. Raczej o to, co pierwsze
pojawiło się w mojej głowie, kiedy upadłam. Wspomnienia nawiedziły moją głowę a
jedyne, co wtedy chciałam zrobić, to wyżyć się tak, jak nie mogłam kiedyś. I
zrobiłam to. Wyładowałam swoją złość na Justinie, który, mówiąc całkowicie
szczerze, jest przy mnie wręcz bezbronny. Jestem
głupią suką bez uczuć.
- Ally? – usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Podniosłam się z ziemi i
przekręciłam klucz w zamku a następnie delikatnie uchyliłam je.
- Jaxon? – uniosłam brwi do góry mrugając szybko, chcąc pozbyć się łez z oczu.
- Co się stało? – zapytał wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi.
Przekręcił zamek i usiadł na podłodze patrząc na mnie z dołu. Zajęłam miejsce
obok niego i oparłam głowę na jego ramieniu.
- Jestem skończoną idiotką – powiedziałam cicho spoglądając na swoje ręce.
- Nie jesteś – zaprzeczył kręcąc głową. Podniósł moją brodę do góry i spojrzał
mi w oczy. Jego były pięknie otoczone wachlarzem długich rzęs, wręcz nieprawdopodobnych
dla mężczyzny. – Jesteś najpiękniejszą osobą, jaką kiedykolwiek widziałem.
Tego się nie spodziewałam. Moja dolna warga drgnęła lekko a ja znów zaczęłam
szybko mrugać, by tylko nie zacząć płakać.
- Cii… Wszystko będzie dobrze – chłopak objął mnie i przysunął bliżej siebie.
Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i pierwszy raz od kilku lat pozwoliłam
łzom popłynąć po zaróżowionych policzkach. Słona ciecz zmoczyła koszulkę
Jaxona, ale on zdawał się tego nie zauważać. Przytulił mnie mocniej do siebie a
ja złapałam skrawek jego koszulki i zacisnęłam w swoje pięści. I płakałam, wyrzucając
z siebie cały żal, który chowałam w sercu przez tak długi czas.
***
Hej wszystkim! Na początek wielkie przeprosiny za to, że rozdziału nie było w piątek. Nie wyrobiłam się z napisaniem go, przepraszam was. Następna sprawa, w przyszły piątek też nie będzie rozdziału, gdyż jutro o 6 rano jadę do Londynu na cały tydzień i wracam dopiero w sobotę wieczór. Ale mam nadzieję, że nie jesteście złe. (:
Jak podoba wam się rozdział? Starałam się, seeerio. Ale co knuje ten nasz Jaxon? ;>
Liczę na wasze komentarze. (:
Jeżeli jesteś nowym czytelnikiem, zostaw swój nick z Twittera w "Informowani". Będę mogła dawać ci znać o nowych rozdziałach. ;)
See U
FleeingDolphin
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
http://when-evil-takes-over-tlumaczenie.blogspot.com/ - tłumaczenie opowiadania o Justinie. Kochana @GliceJ zaprasza was do lektury :)
rozdział jest świetny, czekam na następny. ily.
OdpowiedzUsuń@BiebersCuteAss.
o em gie, tego bym się nie spodziewała :o
OdpowiedzUsuńciekawe co kombinuje jaxon, hmmm.
i miłego pobytu w Londynie <3 x
BOSKIE ♥
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Jus zrobi coś, żeby być z Ally. Wydaje mi się, że jakoś tak do siebie pasują :D
booskiee <33
OdpowiedzUsuńza je biste <3
OdpowiedzUsuńawwwwwwww<3333333 kocham to opowiadanie dodawaj częściej błagam :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział.? Już nie mogę się doczekać jak to dalej się potoczy.. ^^
OdpowiedzUsuńKiedy nowy?
OdpowiedzUsuńCześć. Chciałam Cię zaprosić na mojego bloga. Dodałam dziś rozdział 1 i chciałabym wiedzieć co ludzie myślą ;)
OdpowiedzUsuńhttp://danger-feel.blogspot.com/
jeeeeej świetne *.* ale Jaxon? o_O
OdpowiedzUsuńrherhgbre świetny! Kiedy nowy rozdział? orhgmreg <3
OdpowiedzUsuńZapraszam : http://something-naughty.blogspot.com/
Hey jestem ze strony zwiastuny-na-blogi.blogspot.com
OdpowiedzUsuńProsiłabym Cię o udostępnienie linku do naszej strony na swoim blogu w widocznym miejscu. Bez tego nie podejdę do wykonania zwiastuna :)
Przypominam że na umieszczenie linku jest pięć dni od dnia w którym została wysłana informacja w innym przypadku odrzucamy zamówienie.
Usuńnajlepsze ff jakie czytam *.*
OdpowiedzUsuń@SophieLevander
Hey! Jestem ze strony zwiastuny-na-blogi.blogspot.com
OdpowiedzUsuńInformuję Cię że Twój zwiastun jest już do odebrania :)
http://zwiastuny-na-blogi.blogspot.com/2013/08/fleeingdolphin.html
ZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO The Versatile Blogger Award.
OdpowiedzUsuńWIĘCEJ U MNIE : http://tiimeisup.blogspot.co.uk