piątek, 10 maja 2013

Six


Ally’s POV

Obudziły mnie krzyki i śmiechy dochodzące z kuchni. Przetarłam oczy i rozciągnęłam się, momentalnie tego żałując. Kilka godzin snu spędzonych na kanapie z pewnością nie należały do przyjemniejszych rzeczy w moim życiu. Choć szczerze powiedziawszy ostatnio tych miłych momentów była ledwie garstka. Poczułam ostry ból w dole pleców i na karku. Nienawidzę spać na kanapie.
Powoli podniosłam się i po raz kolejny tego żałowałam. Ból, który czułam wcześniej był nieporównywalny z tym, który dosięgnął mnie teraz. Mimo wszystko wstałam i powoli zaczęłam rozciągać zastane mięśnie. Dawno nie byłam na siłowni. 
- Dzień dobry – Justin stanął w progu pokoju z tacką, na której leżał mały czajniczek z parującą herbatą i 4 kubki. Zaraz, cztery? 
- Hej – mruknęłam ściągając gumkę z nadgarstka i wiążąc włosy w koka.
Bieber postawił tackę na stoliku i zaczął nalewać do kubków gorący napój. 
- Chodźcie tu – krzyknął nie przerywając dotychczasowej czynności.
- O kim mowa? – zapytałam unosząc brwi. 
W tym samym momencie do pomieszczenia wpadła mała dziewczynka i rzuciła się na kanapę, zawijając kocem, pod którym spałam w nocy. Miała ciemne blond włoski i grzywkę na czole. Poza tym brakowało jej jednego ząbka w szerokim uśmiechu. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, kiedy w drzwiach pojawiła się jeszcze jedna osoba. Wysoki chłopak miał na sobie biały T-Shirt z napisem FREE HUGS, czarne rurki i trampki tego samego koloru. Jego ciemne brązowe oczy lśniły a na ustach błądził lekki uśmiech.  Jasnobrązowe włosy opadały na jego czoło a chłopak co chwile odgarniał je, odsłaniając oczy. Przyglądałam mu się z zaciekawieniem, kiedy ten puścił mi oczko. 
- Jaxon, czy ty właśnie mrugnąłeś do Ally? – zapytał Justin spoglądając na szatyna.
- Więc masz na imię Ally? – Jaxon podszedł do mnie i łapiąc za rękę zmusił, bym usiadła z nim na kanapie. 
- Tak, a ty Jaxon – zauważyłam powiększając odległość między nami. 
- Jaxon, uspokój się – warknął Justin. – Ally, to moje rodzeństwo. Jaxon i Jazzy – przedstawił mi ich podając kubek herbaty siostrze. 
- Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej? – zapytałam odpychając od siebie Jaxona, który już zdążył się zbliżyć. 
- A pytałaś? – uniósł brwi wyciągając rękę z fioletowym kubkiem w moją stronę. 
Odebrałam od niego przedmiot i wzruszając ramionami upiłam łyk. Justin usiadł na stoliku naprzeciw mnie i podając kubek bratu, sam przełknął gorącą ciecz. Przyglądał mi się zaciekawionym wzrokiem, kiedy między nas wpadła Jazzy i rzuciła się na mnie ze śmiechem. W ostatniej chwili wyciągnęłam rękę do góry a Justin przechwycił kubek, inaczej herbata znalazłaby się na moich ubraniach. 
- Cześć Ally – zabrzmiał słodki głosik dziewczynki. 
- Cześć skarbie, ile masz latek? – zapytałam biorąc ją na kolana. 
Dziewczynka wyciągnęła przed siebie rączkę z trzema prostymi palcami.
- Cztery – pomachała dłonią przed moim nosem.
- Nie, Jazzy. Pokazałaś 3 palce – poprawił ją Justin.
- Ojej – dziewczynka schyliła się a po chwili wyciągnęła 4 proste paluszki. - Cztery – powtórzyła z uśmiechem. 
- A ty? – zwróciłam się do Jaxona, który znów siedział blisko mnie.
- Szesnaście – oznajmił oblizując wargi. Justin uderzył go w brzuch na co chłopak zgiął się w pół. – ZA CO? 
- Za bycie idiotą – Bieber wystawił mu język a Jazzy zaśmiała się melodyjnie. 
- Odwal się – warknął Jaxon wstając i wychodząc z pokoju. 
- Ahh… Dojrzewanie – mruknął Jus przejeżdżając dłonią po włosach. 
- Powiedział ten, co już dojrzał – wywróciłam oczami podnosząc Jazzy i stawiając ją na ziemi. 
- Ha. Ha. Ha – chłopak uniósł brwi i pokręcił głową. 
- Jazzy! – usłyszałam krzyk Jaxona z pokoju obok. Dziewczynka wyrwała się z objęć Justina i wybiegła z pomieszczenia. 
- Gdzie są… - zaczęłam, jednak przerwał mi dzwonek telefonu. Podniosłam się i podeszłam do komody, gdzie zostawiłam go w nocy. 
- Halo? 
- Jestem w hotelu, ale recepcjonista powiedział, że nie wróciłaś na noc. Możesz mi to wytłumaczyć? – usłyszałam zimny głos Ethana w słuchawce. 
- Nie miałam jak dostać się do środka.
- Gdzie jesteś? 
- U Justina – przygryzłam wargę czekając na kazanie na temat bezpieczeństwa.
- Ehh – westchnął i mogłam sobie tylko wyobrazić, jak zaciska dłoń w pięść, żeby nie wybuchnąć. – Może dokładniej? 
- Poczekaj – powiedziałam, po czym zasłoniłam głośnik telefonu. – Jaki to jest adres? – zwróciłam się do chłopaka.
- Róg piętnastej i dziewiętnastej, numer 867 mieszkanie 5. 
- Ethan, przyjedź na róg piętnastej i dziewiętnastej, budynek numer 867, mieszkanie 5 – oznajmiłam przyjacielowi. 
- Będę za pięć minut – odpowiedział i rozłączył się. 

Justin’s POV

Ally odłożyła telefon na komodę i przeciągnęła się. Przez moment mogłem zauważyć jej delikatną skórę brzucha, kiedy T-Shirt i bluza, które miała na sobie, nieznacznie uniosły się do góry. Zamruczała cicho a ja zachichotałem pod nosem słysząc ten dźwięk. 
- Co? – zapytała masując sobie bark. 
- Boli cię? – podszedłem do niej i położyłem dłoń na jej ramieniu. 
- Tak trochę – skrzywiła się kręcąc głową. 
- Mogę? – zapytałem wskazując palcem jej ramię. 
Spojrzała na mnie niepewnie, jednak po chwili lekko pokiwała głową. Stanąłem za nią i powoli zacząłem masować ramiona. Syknęła cicho, kiedy nacisnąłem na skórę przy szyi. Odsunąłem materiał bluzy i koszulki a moim oczom ukazały się dość pokaźnych rozmiarów siniaki i przecięcia. 
- Coś ty zrobiła?!
- Umm.. To nic – odwróciła się, ponownie naciągając ubranie na ramię. 
- Ej, to nie jest nic. Kto ci to zrobił? – dopytywałem. 
- Nie ważne – warknęła. 
- Chce tylko pomóc.
- To przestań chcieć. 
- Dlaczego zawsze odpychasz od siebie innych? – zapytałem starając się nie podnosić głosu. 
- Dlaczego zawsze zadajesz tyle pytań?
- Dlaczego na żadne nie potrafisz odpowiedzieć? – mruknąłem cicho patrząc jej w oczy. 
Jej zacięta i pełna wściekłości mina zmieniła się w bezsilną i przegraną. 
- Ally, co jest? – podszedłem do niej, chcąc ją przytulić, jednak po chwili zrezygnowałem. Nienawidzi, kiedy ktoś ją dotyka. 
Dziewczyna otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, kiedy w mieszkaniu rozbrzmiał odgłos dzwonka do drzwi. Westchnąłem przejeżdżając dłońmi po włosach i odwróciłem się, idąc w ich stronę. 
- Kto tam? – zapytałem, równocześnie otwierając. 
- Cześć – powiedział Ethan i przepchnął się obok mnie wchodząc do środka. 
- Yyy… Pewnie, możesz wejść – mruknąłem sarkastycznie zamykając drzwi i wracając do salonu. 
- Masz – chłopak rzucił w stronę Ally czarną torbę, której zawartość wysypała się na podłogę podczas lotu. 
- Kurwa, Ethan! – krzyknęła Ally i klęknęła, by pozbierać porozrzucane ubrania. 
- Też cię kocham – zagruchał, po czym usiadł na kanapie wyciągając nogi na stolik. 
- Czego chcesz? – zapytałem zajmując miejsce na fotelu. 
- Dlaczego nie wróciłaś do hotelu?
- Ludzie Simona tam byli – mruknęła wrzucając parę czarnych rurek do torby i zasuwając ją.
- Od kiedy ty nie radzisz sobie w takich sytuacjach? – Ethan uniósł brwi do góry i przysunął dłoń do ust obgryzając skórki przy paznokciach. 
- Odkąd mam ogon – mruknęła cicho siadając na fotelu naprzeciw mnie. 
- Cokolwiek. Jak na razie musicie tu zostać.
- Co? – gwałtownie odwróciłem głowę w jego stronę, później usłyszałem ciche strzyknięcie i nieprzyjemny ból w karku. – Kurwa… - mruknąłem rozmasowując obolałe miejsce. 
- Nie możecie się stąd ruszać – powtórzył chłopak przenosząc wzrok z Ally na mnie. 
- Jaxon ma szkołę, muszę odprowadzić Jazzy do przedszkola. Muszę stąd wyjść – pokręciłem głową. 
- No to niestety muszą ją opuścić. Jeżeli Simon lub ktokolwiek z tej bandy zobaczy ciebie albo ją, mamy lekko mówiąc przejebane. Dzieciaki też będą zagrożone. Jenkins nie może się dowiedzieć, gdzie jesteście. 
- Bo co? – zapytałem unosząc brwi. 
- Bo was zabije. 


***


Hej, hej! (: Dziś już 6! A co najgorsze, wejścia tutaj i komentarze mnie dobijają. :c Pod 1 było ich tak dużo, w przeciągu 3 dni uzbierało się 600 wyświetleń, a teraz jesteśmy przy 6 i jest ich tylko 1400. Może wam się nie podoba opowiadanie? Powinnam je skończyć? Bo mam wrażenie, że już wam się nie podoba. :((
No cóż, będę musiała to przemyśleć.
JEŚLI ZMIENIACIE NICKI NA TWITTERZE, A DALEJ CHCECIE BYĆ INFORMOWANI, DAJCIE MI ZNAĆ. (:
@FleeingDolphin


See U (I Hope)
FleeingDolphin

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

10 komentarzy:

  1. Podoba się opowiadanie :D Mogłabyś tylko dłuższe rozdziały pisać i dla mnie za szybko wszystko się dzieje, ale ogólnie jest w porządku i czekam na kolejny rozdział Kochana ♥ Pozdrawiam : @paradiiiisee xo

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog tylko rozdziały są krótkie i trzeba trochę czekać! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa czekam na nastepny!;3

    OdpowiedzUsuń
  4. nie waż się usuwać tego bloga, po prostu nie.
    @BiebersCuteAss. ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie kończ. Uwielbiam to opowiadanie :) ale faktycznie rozdziały są trochę za krótkie. Może powinnaś dodawać więcej opisów wewnętrznych uczuć, przemyśleń? Tak mi się wydaję, ale zrobisz jak zechcesz. To twoje opowiadanie :)
    BTW Jednak zgadłam, no prawie hahaha ma rodzeństwo :)

    Lots of love,
    @real_ania_xoxo ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. nieee kończ !! jest swietne ! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest świetne! Nie kończ!
    @MVAHAHAHA

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie możesz skończyć, za bardzo lubię to opowiadanie :) świetnie tlumaczysz skarbie @gliceJ

    OdpowiedzUsuń
  9. jej fajna historia :D czekam na następny rozdział, mam nadzieję, że pojawi się szybko ;)

    OdpowiedzUsuń