Ally’s POV
Obudziły mnie krzyki i śmiechy dochodzące z kuchni. Przetarłam oczy i
rozciągnęłam się, momentalnie tego żałując. Kilka godzin snu spędzonych na
kanapie z pewnością nie należały do przyjemniejszych rzeczy w moim życiu. Choć
szczerze powiedziawszy ostatnio tych miłych momentów była ledwie garstka. Poczułam
ostry ból w dole pleców i na karku. Nienawidzę
spać na kanapie.
Powoli podniosłam się i po raz kolejny tego żałowałam. Ból, który czułam
wcześniej był nieporównywalny z tym, który dosięgnął mnie teraz. Mimo wszystko
wstałam i powoli zaczęłam rozciągać zastane mięśnie. Dawno nie byłam na siłowni.
- Dzień dobry – Justin stanął w progu pokoju z tacką, na której leżał mały
czajniczek z parującą herbatą i 4 kubki. Zaraz, cztery?
- Hej – mruknęłam ściągając gumkę z nadgarstka i wiążąc włosy w koka.
Bieber postawił tackę na stoliku i zaczął nalewać do kubków gorący napój.
- Chodźcie tu – krzyknął nie przerywając dotychczasowej czynności.
- O kim mowa? – zapytałam unosząc brwi.
W tym samym momencie do pomieszczenia wpadła mała dziewczynka i rzuciła się na
kanapę, zawijając kocem, pod którym spałam w nocy. Miała ciemne blond włoski i
grzywkę na czole. Poza tym brakowało jej jednego ząbka w szerokim uśmiechu.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, kiedy w drzwiach pojawiła się jeszcze
jedna osoba. Wysoki chłopak miał na sobie biały T-Shirt z napisem FREE HUGS,
czarne rurki i trampki tego samego koloru. Jego ciemne brązowe oczy lśniły a na
ustach błądził lekki uśmiech. Jasnobrązowe
włosy opadały na jego czoło a chłopak co chwile odgarniał je, odsłaniając oczy.
Przyglądałam mu się z zaciekawieniem, kiedy ten puścił mi oczko.
- Jaxon, czy ty właśnie mrugnąłeś do Ally? – zapytał Justin spoglądając na
szatyna.
- Więc masz na imię Ally? – Jaxon podszedł do mnie i łapiąc za rękę zmusił, bym
usiadła z nim na kanapie.
- Tak, a ty Jaxon – zauważyłam powiększając odległość między nami.
- Jaxon, uspokój się – warknął Justin. – Ally, to moje rodzeństwo. Jaxon i
Jazzy – przedstawił mi ich podając kubek herbaty siostrze.
- Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej? – zapytałam odpychając od siebie Jaxona,
który już zdążył się zbliżyć.
- A pytałaś? – uniósł brwi wyciągając rękę z fioletowym kubkiem w moją stronę.
Odebrałam od niego przedmiot i wzruszając ramionami upiłam łyk. Justin usiadł
na stoliku naprzeciw mnie i podając kubek bratu, sam przełknął gorącą ciecz.
Przyglądał mi się zaciekawionym wzrokiem, kiedy między nas wpadła Jazzy i
rzuciła się na mnie ze śmiechem. W ostatniej chwili wyciągnęłam rękę do góry a
Justin przechwycił kubek, inaczej herbata znalazłaby się na moich ubraniach.
- Cześć Ally – zabrzmiał słodki głosik dziewczynki.
- Cześć skarbie, ile masz latek? – zapytałam biorąc ją na kolana.
Dziewczynka wyciągnęła przed siebie rączkę z trzema prostymi palcami.
- Cztery – pomachała dłonią przed moim nosem.
- Nie, Jazzy. Pokazałaś 3 palce – poprawił ją Justin.
- Ojej – dziewczynka schyliła się a po chwili wyciągnęła 4 proste paluszki. -
Cztery – powtórzyła z uśmiechem.
- A ty? – zwróciłam się do Jaxona, który znów siedział blisko mnie.
- Szesnaście – oznajmił oblizując wargi. Justin uderzył go w brzuch na co
chłopak zgiął się w pół. – ZA CO?
- Za bycie idiotą – Bieber wystawił mu język a Jazzy zaśmiała się melodyjnie.
- Odwal się – warknął Jaxon wstając i wychodząc z pokoju.
- Ahh… Dojrzewanie – mruknął Jus przejeżdżając dłonią po włosach.
- Powiedział ten, co już dojrzał – wywróciłam oczami podnosząc Jazzy i
stawiając ją na ziemi.
- Ha. Ha. Ha – chłopak uniósł brwi i pokręcił głową.
- Jazzy! – usłyszałam krzyk Jaxona z pokoju obok. Dziewczynka wyrwała się z
objęć Justina i wybiegła z pomieszczenia.
- Gdzie są… - zaczęłam, jednak przerwał mi dzwonek telefonu. Podniosłam się i
podeszłam do komody, gdzie zostawiłam go w nocy.
- Halo?
- Jestem w hotelu, ale recepcjonista powiedział, że nie wróciłaś na noc. Możesz
mi to wytłumaczyć? – usłyszałam zimny głos Ethana w słuchawce.
- Nie miałam jak dostać się do środka.
- Gdzie jesteś?
- U Justina – przygryzłam wargę czekając na kazanie na temat bezpieczeństwa.
- Ehh – westchnął i mogłam sobie tylko wyobrazić, jak zaciska dłoń w pięść,
żeby nie wybuchnąć. – Może dokładniej?
- Poczekaj – powiedziałam, po czym zasłoniłam głośnik telefonu. – Jaki to jest
adres? – zwróciłam się do chłopaka.
- Róg piętnastej i dziewiętnastej, numer 867 mieszkanie 5.
- Ethan, przyjedź na róg piętnastej i dziewiętnastej, budynek numer 867,
mieszkanie 5 – oznajmiłam przyjacielowi.
- Będę za pięć minut – odpowiedział i rozłączył się.
Justin’s POV
Ally odłożyła telefon na komodę i przeciągnęła się. Przez moment mogłem
zauważyć jej delikatną skórę brzucha, kiedy T-Shirt i bluza, które miała na
sobie, nieznacznie uniosły się do góry. Zamruczała cicho a ja zachichotałem pod
nosem słysząc ten dźwięk.
- Co? – zapytała masując sobie bark.
- Boli cię? – podszedłem do niej i położyłem dłoń na jej ramieniu.
- Tak trochę – skrzywiła się kręcąc głową.
- Mogę? – zapytałem wskazując palcem jej ramię.
Spojrzała na mnie niepewnie, jednak po chwili lekko pokiwała głową. Stanąłem za
nią i powoli zacząłem masować ramiona. Syknęła cicho, kiedy nacisnąłem na skórę
przy szyi. Odsunąłem materiał bluzy i koszulki a moim oczom ukazały się dość
pokaźnych rozmiarów siniaki i przecięcia.
- Coś ty zrobiła?!
- Umm.. To nic – odwróciła się, ponownie naciągając ubranie na ramię.
- Ej, to nie jest nic. Kto ci to zrobił? – dopytywałem.
- Nie ważne – warknęła.
- Chce tylko pomóc.
- To przestań chcieć.
- Dlaczego zawsze odpychasz od siebie innych? – zapytałem starając się nie
podnosić głosu.
- Dlaczego zawsze zadajesz tyle pytań?
- Dlaczego na żadne nie potrafisz odpowiedzieć? – mruknąłem cicho patrząc jej w
oczy.
Jej zacięta i pełna wściekłości mina zmieniła się w bezsilną i przegraną.
- Ally, co jest? – podszedłem do niej, chcąc ją przytulić, jednak po chwili
zrezygnowałem. Nienawidzi, kiedy ktoś ją
dotyka.
Dziewczyna otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, kiedy w mieszkaniu rozbrzmiał
odgłos dzwonka do drzwi. Westchnąłem przejeżdżając dłońmi po włosach i
odwróciłem się, idąc w ich stronę.
- Kto tam? – zapytałem, równocześnie otwierając.
- Cześć – powiedział Ethan i przepchnął się obok mnie wchodząc do środka.
- Yyy… Pewnie, możesz wejść – mruknąłem sarkastycznie zamykając drzwi i
wracając do salonu.
- Masz – chłopak rzucił w stronę Ally czarną torbę, której zawartość wysypała
się na podłogę podczas lotu.
- Kurwa, Ethan! – krzyknęła Ally i klęknęła, by pozbierać porozrzucane ubrania.
- Też cię kocham – zagruchał, po czym usiadł na kanapie wyciągając nogi na stolik.
- Czego chcesz? – zapytałem zajmując miejsce na fotelu.
- Dlaczego nie wróciłaś do hotelu?
- Ludzie Simona tam byli – mruknęła wrzucając parę czarnych rurek do torby i
zasuwając ją.
- Od kiedy ty nie radzisz sobie w
takich sytuacjach? – Ethan uniósł brwi do góry i przysunął dłoń do ust
obgryzając skórki przy paznokciach.
- Odkąd mam ogon – mruknęła cicho siadając na fotelu naprzeciw mnie.
- Cokolwiek. Jak na razie musicie tu zostać.
- Co? – gwałtownie odwróciłem głowę w jego stronę, później usłyszałem ciche
strzyknięcie i nieprzyjemny ból w karku. – Kurwa… - mruknąłem rozmasowując
obolałe miejsce.
- Nie możecie się stąd ruszać – powtórzył chłopak przenosząc wzrok z Ally na
mnie.
- Jaxon ma szkołę, muszę odprowadzić Jazzy do przedszkola. Muszę stąd wyjść –
pokręciłem głową.
- No to niestety muszą ją opuścić. Jeżeli Simon lub ktokolwiek z tej bandy
zobaczy ciebie albo ją, mamy lekko mówiąc przejebane. Dzieciaki też będą
zagrożone. Jenkins nie może się dowiedzieć, gdzie jesteście.
- Bo co? – zapytałem unosząc brwi.
- Bo was zabije.
***
Hej, hej! (: Dziś już 6! A co najgorsze, wejścia tutaj i komentarze mnie dobijają. :c Pod 1 było ich tak dużo, w przeciągu 3 dni uzbierało się 600 wyświetleń, a teraz jesteśmy przy 6 i jest ich tylko 1400. Może wam się nie podoba opowiadanie? Powinnam je skończyć? Bo mam wrażenie, że już wam się nie podoba. :((
No cóż, będę musiała to przemyśleć.
JEŚLI ZMIENIACIE NICKI NA TWITTERZE, A DALEJ CHCECIE BYĆ INFORMOWANI, DAJCIE MI ZNAĆ. (:
@FleeingDolphin
JEŚLI ZMIENIACIE NICKI NA TWITTERZE, A DALEJ CHCECIE BYĆ INFORMOWANI, DAJCIE MI ZNAĆ. (:
@FleeingDolphin
See U (I Hope)
FleeingDolphin
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Podoba się opowiadanie :D Mogłabyś tylko dłuższe rozdziały pisać i dla mnie za szybko wszystko się dzieje, ale ogólnie jest w porządku i czekam na kolejny rozdział Kochana ♥ Pozdrawiam : @paradiiiisee xo
OdpowiedzUsuńŚwietny blog tylko rozdziały są krótkie i trzeba trochę czekać! :)
OdpowiedzUsuńAaa czekam na nastepny!;3
OdpowiedzUsuńnie waż się usuwać tego bloga, po prostu nie.
OdpowiedzUsuń@BiebersCuteAss. ♥
Nie kończ. Uwielbiam to opowiadanie :) ale faktycznie rozdziały są trochę za krótkie. Może powinnaś dodawać więcej opisów wewnętrznych uczuć, przemyśleń? Tak mi się wydaję, ale zrobisz jak zechcesz. To twoje opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńBTW Jednak zgadłam, no prawie hahaha ma rodzeństwo :)
Lots of love,
@real_ania_xoxo ♥
nieee kończ !! jest swietne ! <3
OdpowiedzUsuńTo jest świetne! Nie kończ!
OdpowiedzUsuń@MVAHAHAHA
Nie możesz skończyć, za bardzo lubię to opowiadanie :) świetnie tlumaczysz skarbie @gliceJ
OdpowiedzUsuńBoskie! ♥
OdpowiedzUsuńjej fajna historia :D czekam na następny rozdział, mam nadzieję, że pojawi się szybko ;)
OdpowiedzUsuń