- Mogę
wiedzieć co tu się kurwa dzieje? – warknął zdenerwowany chłopak.
- A możesz się zamknąć? - Gadaj o co chodzi.
- Nie będę ci teraz tego tłumaczyć. Wpierdoliłeś się w nie swoje sprawy, teraz
będziesz cierpieć – zaśmiałam się lekko i przycisnęłam go do muru na końcu
ulicy. Chłopak nachylił się i wypuścił powietrze tuż przy moim uchu. Poczułam
przyjemne mrowienie a środek mnie pragnął więcej. Mózg natomiast przypomniał,
że jesteśmy w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Przez niego.
- Przestań – powiedziałam i odwróciłam się przyciskając plecy do jego klatki
piersiowej. Przesunęłam się w róg zaułka ciągnąc go za sobą. – Kucnij. Nie mogą
cię zauważyć.
- Kto ma mnie nie zauważyć? – zapytał wykonując moje polecenie. Jego twarz
znajdowała się teraz na wysokości mojej pupy. Momentalnie poczułam ucisk na
jednym z pośladków.
- Pojebało cię?
- Niezła dupa – odpowiedział uśmiechając się i cofając rękę. Westchnęłam
wywracając oczami i zwijając dłonie w pięści. Dam mu w mordę, jak Boga kocham.
Tupot butów był coraz głośniejszy. Po kilku sekundach, które ciągnęły się w
nieskończoność zza rogu wyłonił się Simon ze swoją bandą. Dwóch z nich szło bo
obu jego stronach a trzech podążało jego śladem.
- Kogo my tu mamy – zaśmiał się podchodząc do mnie. Na prawym udzie wyczułam
przyspieszony oddech chłopaka. Szturchnęłam go lekko starając się dodać choć
trochę otuchy. – Jak masz na imię, skarbie? – pociągnął mnie za rękę tym samym
oddzielając od szatyna. Miałam ogromną ochotę odwrócić się i powiedzieć, żeby
się nie ruszał, jednak wtedy Simon zorientowałby się, że ktoś tam jest.
- Meggie – wypaliłam odważnie patrząc mu w oczy.
- Serio? Ostatnio byłaś Suzan, a wcześniej Nikki, Ashley ii… Tom – dokończył
rozbawiony.
- Skąd wiesz, czy któreś z nich nie jest prawdziwe? – uniosłam jedną brew do
góry i wyrwałam rękę. – NIENAWIDZĘ…
- …gdy ktoś mnie dotyka. Bla bla bla. Chłopaki, zabierać ją – odwrócił się
tyłem do mnie machając ręką na Tima i Paula. Podeszli do mnie i złapali w
pasie. Zaczęłam się wyrywać i uderzać łokciami w ich twarze, na próżno. Wtedy
usłyszałam głośne i przeciągłe wciągnięcie powietrza za moimi plecami.
- Ja pierdole… - wychyliłam głowę do tyłu i pokręciłam ją kilka razy na boki. Mógł się zamknąć choć na tą chwile.
- Spokojnie kochanie, już niedługo – wyszeptał mi do ucha Simon po czym
podszedł do szatyna stojącego dwa metry za mną.
- Zostawcie ją – warknął odpychając od siebie Simona. Momentalnie Tim i Paul
puścili moje ramiona i podbiegli pomóc rudzielcowi. Wykorzystałam okazję i z
wysokiego buta wyciągnęłam pistolet. Oczy trójki pozostałych mężczyzn
rozszerzyły się, kiedy naładowałam magazynek i strzeliłam dwa razy tuż przy ich
nogach. Powoli odsunęli się i odbiegli. Tchórze.
Zadowolona odwróciłam się znowu naciągając broń, kiedy zobaczyłam
zakrwawioną twarz szatyna przy mojej buzi. Za nim stał Tim i trzymając go za
włosy przysuwał jego ciało coraz bliżej mnie. Położyłam dłonie na czarnym
T-Shircie chłopaka i wyrwałam go z rąk brutala.
- Pójdziecie z nami – oznajmił Simon przykładając chusteczkę do krwawiącego
nosa. Nie wiedząc co zrobić po prostu wypuściłam broń, która uderzyła w ziemię.
Na śmierć zapomniałam o tym, że była naładowana. Rozległ się huk a potem dało
się usłyszeć jedynie jęki Paula, który dostał w nogę. Wykorzystałam okazję, że
zdezorientowana dwójka zajęła się facetem i ciągnąc za sobą ledwo żywego
szatyna wybiegłam z zaułka.
- Tutaj! – po drugiej stronie ulicy stał czarny Land Rover a obok niego Ethan
zawzięcie wymachiwał rękami. Przełożyłam ramię chłopaka przez swój kark i
zaczęłam jak najszybciej iść w stronę przyjaciela. Kiedy ten zauważył, że
ciągnę ze sobą brązowookiego, podbiegł do nas i złapał go po drugiej stronie.
Chwilę potem siedzieliśmy już w samochodzie. Ethan siedział za kierownicą, od
naszej rozmowy przez telefon nie powiedział do mnie ani słowa. Zajęłam miejsce
na tylnej kanapie a na kolanach położyłam głowę szatyna.
- Wszystko okej? – zapytałam zimno. Mimo tego, że naprawdę źle wyglądał, nie
miałam ani trochę wyrzutów sumienia. Sam się w to wpakował. Miał zamknięte
oczy, ale ledwo zauważalnie pokiwał głową.
- Otwórz oczy – poleciłam przejeżdżając dłonią po jego czole. Na mojej ręce
została krew, która nieustannie ciekła z rany przy lewej brwi. Chłopak
delikatnie rozchylił powieki i spojrzał na mnie zaciekawiony. Kiedy nic nie
powiedziałam zmarszczył brwi doprowadzając do ponownego otwarcia kilku ran. Strugi
krwi popłynęły z jego czoła, zmuszając go do ponownego zamknięcia oczu. Szatyn
jęknął gardłowo i zacisnął szczękę starając się wytrzymać ból całego ciała.
- Kurwa mać – mruknęłam odsuwając dłoń od jego twarzy – Ethan, apteczka.
Chłopak odchylił się i spod siedzenia pasażera wyciągnął małe czerwone pudełko.
Odebrałam przedmiot od przyjaciela i delikatnie położyłam go na brzuchu
szatyna. Po otwarciu odkręciłam wodę utlenioną i wylałam trochę na gazę.
- Zapiecze – powiedziałam i przyłożyłam do czoła chłopaka nasączony materiał.
Syknął cicho i zacisnął pięści. Odkaziłam rany na jego twarzy a następnie to
samo zrobiłam z przecięciem na szyi. – Po wszystkim – westchnęłam rzucając
zużytą gazę na podłogę i zamykając apteczkę.
- Jesteśmy na miejscu – oznajmił Ethan wjeżdżając do tunelu pod opuszczonym
dworcem.
- Czyli gdzie? – zapytał cicho zdezorientowany szatyn.
- Pytania później – zbyłam go patrząc przez okno. Kątem oka zauważyłam jak
przewraca oczami a potem ponownie przymyka powieki. Był naprawdę w kiepskim
stanie, co nie zmieniało faktu, że byłam cholernie wkurwiona, że wszystko
zniszczył. Tym razem może wreszcie skończyłabym z Simonem i jego bandą raz na
zawsze. Przejechałam dłonią po włosach kiedy samochód się zatrzymał a Ethan
wręcz wypadł ze środka. Po chwili otworzył drzwi po mojej stronie i pomógł
wyciągnąć chłopaka ze środka.
- Gdzie jesteśmy? – szatyn nie dawał za wygraną.
- Nie ważne – warknęłam rzucając w jego stronę zimne spojrzenie.
- Możesz przestać być taka zimna? Co ja ci kurwa zrobiłem? – krzyknął
obdarowując mnie nienawistnym wzrokiem.
- Co zrobiłeś?! – puściłam go a on zatoczył się zanim zdołał odzyskać
równowagę. – Pojawiłeś się! Zjebałeś wszystko!
- To nie ty teraz masz siniaki na całym ciele i krwawiące rany!
- Sam się w to wpakowałeś! Nikt cię nie zapraszał do obskurnej dzielnicy miasta
o 2 w nocy! – zagotowało się we mnie. Co
ten skurwiel sobie myśli? Na litość mnie weźmie? Pomyłka.
- MYŚLISZ KURWA, ŻE CHCIAŁEM TAM BYĆ? – ryknął podchodząc do mnie. Każdego
normalnego człowieka ktoś w takim stanie jak on teraz by przeraził. Jednak nie
mnie. Widziałam gorsze rzeczy. Za dużo przeżyłam, żeby bać się jakiegoś
rozhisteryzowanego gnoja.
- Jesteś skończonym kutasem – szepnęłam podchodząc do niego naprawdę blisko.
Nie spuszczałam wzroku z jego brązowych tęczówek, w których kryła się
wściekłość a zarazem podziw. Zaśmiałam się w duchu. Podziwia mnie za to, że się go nie boje? No proszę.
- Suka – mruknął zanim odwrócił się i kulejąc ruszył za Ethanem.
Nienawidzę go.
***
Hej hej! Witam was z 2! Mam nadzieję, że wam się spodoba (:
Dziękuję za aż 31 komentarzy pod 1 rozdziałem i praktycznie 600 wyświetleń w 2 dni! To wiele dla mnie znaczy.
Kolejny rozdział w czwartek. Kto się nie może doczekać? :D
See U
FleeingDolphin
Super czekam na 3!
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga, pierwszy raz czytam opowiadanie, w którym to dziewczyna zabija ludzi, a nie chłopak. nie mogę doczekać się już następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuń@BiebersCuteAss. ♥
Ja sie nie moge doczekac! Dobrze ze kolejny juz w czwartek!
OdpowiedzUsuńomg, omg ,omg *o* Kocham to ! <3
OdpowiedzUsuńjezu zaraz umrę! juz nie mogę się doczekać kolejnego <3 żeby te 3dni minęły szybciutko!
OdpowiedzUsuńświetne! / @nessiv3
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba! afghuaigha nie mogę się doczekać kolejnego
OdpowiedzUsuńFajne, naprawdę bardzo fajne ♥ [https://twitter.com/Kinga_xoxo]
OdpowiedzUsuń