piątek, 3 maja 2013

Five

- Tu mieszkasz? – uniosłam brwi do góry spoglądając na budynek. A raczej jego resztkę. Stare cegły wypadały spomiędzy rozbitego tynku, niektóre okna nie miały szyb a w innych paliło się słabe światło. W dachu można było zauważyć dziury po dachówkach, które teraz leżały rozbite na popękanym chodniku. Drzwi wejściowe ledwie trzymały się zawiasów. Miejsce było opuszczone, wszędzie pełno było pustych butelek po alkoholu a między workami na śmieci leżeli nietrzeźwi bezdomni. To aż niewiarygodne, że znajdowałam się zaledwie kilkaset metrów od centrum tego cudownego miasta.
- Coś nie tak? – spojrzał na mnie udając zdziwienie, jednak w jego oczach zauważyłam wstyd i zażenowanie. Kurwa Ally, zamknij mordę. 
- Nie, wszystko w porządku – kiwnęłam głową a on uśmiechnął się lekko, wyraźnie się rozluźniając. - Wchodzimy? – spojrzałam na niego zachęcająco starając się opanować. Dlaczego jak tylko na niego patrzę mam ochotę wydłubać mu oczy?!
- Chodź za mną – podszedł do drzwi a z kieszeni wyciągnął klucz. Otworzył je i przepuścił mnie w wejściu. Spodziewałam się, że w środku będzie czuć pleśń i stęchliznę, ale było całkiem inaczej. Ściany holu wymalowano na jasny krem, schody obłożone były szarymi płytkami. Na ścianie wisiało duże lustro a obok tablica ogłoszeń. Wyszliśmy na 4 piętro i Justin zatrzymał się przy dużych, czarnych drzwiach. Kiedy znalazłam się w środku mieszkania także doznałam sporego zaskoczenia. Nie należało oczywiście do najlepszych, jednak z pewnością wyglądało lepiej niż budynek z zewnątrz. Ściany nie były pokryte niczym, pomimo tego czerwone cegły świetnie komponowały się z ciemną drewnianą podłogą. Widać było, że pomieszczenia zostały urządzone kobiecą ręką. Albo Justin to pedał.
- Prześpię się na kanapie – oznajmiłam zatrzymując się przy ciemnobrązowym meblu.
- To dobrze, bo i tak nie miałem zamiaru ustępować ci łóżka – oznajmił wzruszając ramionami.
- Super – mruknęłam siadając i opierając głowę o poduszki.
Justin bez słowa wyszedł z salonu. Przez chwilę słyszałam jego ciche kroki a potem delikatne strzyknięcie zamka. Chwila ciszy i szum wody. Poszedł pod prysznic a mi nawet tego nie zaproponował. Gnojek.
Wstałam z sofy i udałam się do kuchni. Czułam mocny ścisk żołądka, w końcu dochodzi 6 rano a ja nie jadłam od parunastu godzin. Otworzyłam lodówkę mając nadzieję znaleźć tam coś dobrego do jedzenia. Od razu rzuciły mi się w oczy małe truskawkowe i czekoladowe serki.
- Boże, przecież to jedzenie dla dzieci – mruknęłam pod nosem zamykając lodówkę i sięgając po jabłko leżące w koszyku na stole. Wgryzłam się w soczysty owoc czując, jak kropelki wody spływają z kącików moich ust. Sięgnęłam po serwetkę i przetarłam mokry podbródek.
- Dziwnie jesz to jabłko – usłyszałam głos za plecami. Przerażona wypuściłam z dłoni ogryzek i rzuciłam mu wściekłe spojrzenie. On jedynie wzruszył ramionami i podszedł do mnie opierając się o blat.
- To znaczy? – zapytałam schylając się, by podnieść resztkę jabłka i wrzucając ją do kosza. Kiedy się odwróciłam, Justin był zdecydowanie bliżej mnie niż wcześniej. O Boże… 
- Przymykasz oczy, mruczysz… - patrzył prosto w moje oczy z delikatnym uśmiechem błądzącym na jego wargach. – Jakbyś je całowała… - szepnął mi do ucha.
Patrzyłam na niego nie będąc w stanie wydusić słowa. Dlaczego raz mam ochotę go rozerwać na strzępy a teraz nie potrafię się ruszyć tylko dlatego, że stoi tak blisko? Że jego miętowy oddech muska skórę na mojej szyi a malinowe usta właśnie oblizuje miękki, zaróżowiony język? O Boże…
- Justin… - szepnęłam przygryzając wargę. Starałam się odzyskać trzeźwe myślenie, ale te oczy…
- Ally… - nachylił się a nasze usta dzieliły milimetry. – Powiedz nie, to przestanę…
Musnął moje wargi swoimi ustami by potem przejechać językiem po jednej z nich. Ugięły się pode mną kolana i musiałam złapać się jego nagiej klatki piersiowej, żeby nie upaść. Wspominałam już, że był w samym ręczniku?
Zaczęłam powoli poznawać fakturę jego ciała jeżdżąc dłońmi po idealnie uformowanych mięśniach. Chłopak nachylił się i już po chwili składał delikatne pocałunki na mojej szyi.
- Justin… - jęknęłam przymykając oczy. On cię dotyka, Ally!, krzyknęłam w myślach. Momentalnie moje powieki uniosły się ku górze a dłonie odepchnęły gorące ciało chłopaka.  – Nie dotykaj mnie – warknęłam odsuwając się. Jak ja mogłam na to pozwolić?
Justin uniósł ręce w geście obrony i cofając się oparł o ścianę.
- Chcę wziąć prysznic – powiedziałam.
Nieznacznie skinął głową. Uznając to za wystarczającą reakcję opuściłam pomieszczenie i weszłam do łazienki.
Oparłam się o ścianę przykładając dłoń do rozgrzanego czoła. Miałam przyspieszony oddech, dlatego starałam się opanować powoli wciągając i wypuszczając powietrze. Delikatnie przejechałam opuszkami palców po miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą znajdowały się usta Justina. Do oczu momentalnie napłynęły mi łzy. On cię dotykał…
- Ally, wszystko okej? – usłyszałam cichy głos z drugiej strony drzwi.
- Taak – zająknęłam się i pociągnęłam nosem. Cholera jasna, na pewno usłyszał.
- Właśnie, że nie. Proszę, otwórz – zapukał delikatnie czekając na moją reakcję.
Podeszłam do umywalki i przemyłam twarz zimną wodą. Starałam się pozbyć jakichkolwiek znaków tego, że prawie się popłakałam. Prawie…
- Matko, Ally! Otwieraj albo wyważę te drzwi – zagroził podnosząc głos.
-Mógłbyś przynieść mi jakieś ubrania? – wyjąkałam.
Po drugiej stronie usłyszałam przeciągłe westchnięcie. Później tylko kroki Justina, który zapewne spełniał moją prośbę. Kiedy wrócił pod drzwi i ponownie zapukał przekręciłam klucz w zamku. Bieber nacisnął na klamkę i wszedł do środka. Nie miałam odwagi na niego spojrzeć, dlatego opuściłam głowę w dół i zaczęłam bawić się dłońmi. Chłopak podszedł do mnie i wysunął rękę do przodu.
- Trzymaj – powiedział, drugą dłonią podnosząc mój podbródek do góry.
Podał mi szare dresy, biały T-Shirt i niebieską bluzę z suwakiem. Chrząknęłam, pewnie patrząc mu w oczy.
- Mógłbyś wyjść? – uniosłam brew do góry w pełni odzyskując pewność siebie.
- Tak, już znikam – puścił mi oczko i wycofał się z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi.
Zrzuciłam z siebie przepocone ubrania, które wręcz kleiły się do mojego rozgrzanego ciała. Tak, bez dwóch zdań potrzebuję prysznica. Weszłam pod prysznic zasuwając za sobą czarną zasłonkę. Odkręciłam wodę i poczułam zimne krople wody powoli spływające po mojej gorącej skórze. Umyłam włosy a później całe ciało i po naprawdę długim czasie wyłączyłam wodę. Otuliłam się białym ręcznikiem, który przygotował dla mnie Justin a później ubrałam ciuchy chłopaka. Matko, jak one nim pachniały. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu szczotki do włosów i suszarki. Otworzyłam szafkę, w której na jednej z półek leżał szampon do włosów dla dzieci.
- Tak o siebie dbasz, Justinku? – zachichotałam pod nosem biorąc do ręki różową buteleczkę.
- Justin? – zapytałam wychodząc z łazienki.
- Co chcesz? – jego głos dobiegł z kuchni. Stanęłam w progu pomieszczenia i wyciągnęłam przed siebie rękę z szamponem.
- Grześ Dinozaur o zapachu mango? – uniosłam brew do góry.
- Co..? – chłopak odwrócił się, żeby na mnie spojrzeć i zamarł w miejscu zauważając przedmiot. – Grzebałaś w moich rzeczach? – warknął.
- Szukałam szczotki i suszarki, ale znalazłam coś ciekawszego – powstrzymywałam się przed śmiechem.
- Oddaj to – wyrwał mi butelkę z ręki i minął mnie w przejściu. Usłyszałam trzask drzwiczek szafki a po chwili Bieber znów stał obok mnie.
- Nie jesteś u siebie, więc nie grzeb w nieswoich rzeczach – powiedział głośno, prawie krzycząc.
Stałam przed nim splatając ręce na klatce piersiowej i czekając co ma jeszcze do powiedzenia. Zaskoczeniem dla mnie było, kiedy odwrócił się na pięcie i wszedł do sypialni zamykając za sobą drzwi. 


***


Cześć wszystkim! Przepraszam, że rozdział tak późno, ale teraz długi weekend no i wyjechałam do babci, która nie ma w domku internetu. Ale akurat jestem u wujka więc wykorzystałam to, że on ma internet i postanowiłam dodać rozdział. (: 
Bardzo mi miło, bo dostałam kilka wiadomości na temat tego, że czekacie na rozdział. Rozdział jest, więc może teraz komentarze? ;> 
Następny w piątek, mam nadzieję, że dostanę kilka opinii od was w postaci komentarzy. (: 

See U
FleeingDolphin

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

10 komentarzy:

  1. Awk swietny! Jak Justin dziala na Ally afhsjs. Ciekawe o co chodzi z tym szapmonem Grzes Dinozaur (nazwa mnie powalila haha) i serkami. huh czekam na kolejny z niecierpliwoscia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. robi się coraz bardziej gorąco pomiędzy nimi dwojga, omfg kocham tego bloga. nie przejmuj się, że czasami dostajesz mało komentarzy pod rozdziałami, jestem pewna, że twoje wpisy są przez kogoś czytane, ale ten ktoś jest pewnie zbyt leniwy by skomentować. ily. @BiebersCuteAss. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nie mogę sie doczekać następnego rozdziału. Będę wytrwale czekać :)) ten jest mega zajebisty <3 blog jest świetny :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżby Justin miał dziecko i się nim zajmował tylko w weekendy? : ) Czekam na kolejny rozdział. Serdecznie pozdrawiam @paradiiiisee ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne ♥
    Rozumiem, że Jus dba o Siebie delikatnymi dziecięcymi kosmetykami? Haha ♥ Ej, ale czemu on tak na nią naskoczył? ;o
    No nic :D Czekam aż do piątku ;c Daaj szybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. aww. Chce juz nastepny :c

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawie się robi...

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział i wgl całe opowiadanie. Właśnie przeczytałam całe :)
    A z serkami i szamponem stawiam, że albo on ma małe dziecko, albo małe rodzeństwo (myślę, że bardziej możliwe jest rodzeństwo), no chyba, że Justin tak dba o witaminy dla mocnych kości i szampon, który nie będzie drażnił jego oczu i wrażliwej skóry głowy hahaha czekam na kolejny rozdział :)

    Pozdrawiam,
    @real_ania_xoxo ♥

    OdpowiedzUsuń