niedziela, 28 kwietnia 2013

Four


- Czemu on idzie z nami? – zapytałam doganiając Ethana. 
- Był świadkiem.
- No i? – wzruszyłam ramionami.
- Zobaczysz – westchnął i popchnął szerokie brązowe drzwi prowadzące do kolejnego z pomieszczeń. Zajęłam krzesło przy ścianie i obserwowałam, jak do pokoju wchodzi czwórka znanych mi osób. Na czele szła Chelsea, która wszystko miała na głowie. Czasami naprawdę współczułam tej dziewczynie. 
- Cześć Ally – przywitała się ze mną posyłając jeden ze swoich olśniewających uśmiechów. 
- Hej – mruknęłam. 
Odwróciłam się, kiedy Ethan zajął miejsce po mojej prawej stronie. Justin siedział obok niego, natomiast czwórka przybyłych usiadła naprzeciw. 
- Opowiadaj – zwróciła się w moją stronę Chelsea.
- Wszystko szło świetnie, ale on się wjebał – powiedziałam krótko pokazując oczami na szatyna. 
- A ty jesteś…? – dziewczyna spojrzała na niego pytająco. 
- Justin Bieber – uśmiechnął się pewnie a Chelsea delikatnie zarumieniła się. Żyje wśród idiotów. 
- Miło mi cię poznać, jestem Chelsea Stone – podała mu rękę, którą on chętnie uścisnął.
- Mogę wiedzieć, co tu robię? – zapytał nie odrywając wzroku od dziewczyny. 
- Znajdujesz się w głównej siedzibie agencji rządowej w Nowym Jorku. Usytuowana jest w podziemiach opuszczonego dworca jedynie w celach bezpieczeństwa.
- Ty jesteś tutaj… szefową? – jego uśmiech rozszerzył się a policzki Chelsea zapłonęły. Co w tym takiego fajnego? 
- Tak – powiedziała kiwając głową. 
- A ile masz lat? – nachylił się chwytając ją za dłoń. Nie cofnęła ręki.
- 22… - ledwo poruszyła wargami przyglądając się jego kciukowi kręcącymi kółka na delikatnej fakturze jej skóry. 
- I już jesteś tak wysoko? – cofnął dłoń odchylając się na krześle i patrząc na Chelsea z niedowierzaniem. 
- Justin – warknęłam. 
- Co? 
- Zamknij ryj. 
- Nie, w porządku – przerwała mi dziewczyna. – Mój tata obejmował to stanowisko. Zmarł miesiąc temu. 
- Oh, przepraszam – Justin westchnął i znów ścisnął jej dłoń. Ona pokiwała lekko głową i cofnęła rękę przyjmując poważną minę. 
- Panie Bieber, musi pan teraz podjąć decyzję – powiedziała spokojnie a Justin wybuchnął śmiechem. Policzki Chelsea zapłonęły czerwienią a chłopak złapał się za brzuch próbując złapać oddech. 
- Uspokój się – nachyliłam się i pociągnęłam go za ramię. Momentalnie spoważniał i zmroził mnie wzrokiem. 
- Spierdalaj – ledwo poruszył ustami. Przewróciłam oczami i wróciłam na swoje miejsce. 
- Musisz zdecydować – powtórzyła Chelsea.
- Może dokładniej? – Bieber uniósł jedną brew do góry stukając paznokciami o blat stołu. 
- Zostajesz z nami czy… 
- Program ochrony świadków? – dokończyłam za nią spoglądając na szatyna. Spojrzał na mnie lekko zdezorientowany a po chwili pokręcił głową. 
- Chce wrócić do mojego dawnego życia – oznajmił patrząc mi w oczy. Natężenie brązu w jego tęczówkach było tak wielkie, że nie mogłam oderwać wzroku. Na chwile wstrzymałam oddech zauważając, że jego oczy zaszkliły się. Zmarszczyłam brwi a wtedy on odwrócił się zrywając kontakt. 
- Odchodzisz? – upewnił się Ethan. 
- Tak – kiwnął głową wstając. 
- Ethan, zawieź mnie do hotelu – mruknęłam podnosząc się z krzesła. 
- Zabierzemy cię – przyjaciel zwrócił się do Biebera z lekkim uśmiechem. Nikt z nas nawet nie zauważył, że Chelsea razem z ochroniarzami zdążyła opuścić już pomieszczenie. 
Przeszliśmy korytarzem do wyjścia i wsiedliśmy do samochodu Ethana. Chłopak odpalił silnik i ruszył. Siedziałam z tyłu przyglądając się kropelkom deszczu spływającym po szybie, kiedy coś złapało mnie za rękę. Odwróciłam się napotykając wzrok Justina. Trzymał swoją dłoń na mojej delikatnie kręcąc kciukiem kółka. Co ja mam robić? Wstrzymałam oddech, kiedy zmniejszył odległość między nami, przysuwając się bliżej. Jego ręka porzuciła moją i wsunęła się na talię. Nachylił się nad moim uchem i wypuścił powietrze z ust sprawiając, że na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka.  
- Justin, co ty… - urwałam w połowie kiedy przycisnął usta do mojej szyi. Zachłysnęłam się powietrzem czując miękkość jego warg. Starając się opanować lekko go od siebie odsunęłam a on z chytrym uśmiechem wrócił na swoje miejsce. Odwróciłam się do niego marszcząc brwi i rzucając pytające spojrzenie. On jedynie uśmiechnął się szerzej i zaczął przyglądać mijanym pustym ulicom. 
- Jesteśmy. Przejdź jedną przecznicę i jesteś na miejscu – odezwał się Ethan zatrzymując samochód.
- Ja też już wysiądę, mieszkam niedaleko – powiedział Bieber otwierając drzwi.
Wysiadłam z samochodu i stanęłam na chodniku machając Ethanowi na pożegnanie. 
- Odprowadzę cię – Justin podszedł do mnie i uśmiechnął się lekko. 
- Nie, dziękuję – warknęłam odwracając się i ruszając w stronę hotelu. 
- Czemu jesteś taka chamska? – zapytał zimno podążając za mną.
- Bo jesteś dupkiem – mruknęłam wychylając się z uliczki by mieć dobry widok na wejście do budynku. 
- Ty jesteś suką i ci nie wytykam – odpowiedział wzruszając ramionami. Już miałam mu dać w mordę kiedy zauważyłam dwóch mężczyzn stojących przy wejściu i jednego idącego w naszą stronę. Kurwa mać. Cofnęłam się przyciskając do muru i przyciągając do siebie szatyna. 
- Pocałuj mnie – rozkazałam. Na jego twarzy wymalowało się zaskoczenie. – No już – warknęłam i dotknęłam wargami jego ust. Momentalnie pogłębił pocałunek kładąc dłonie na moich policzkach. Przymknęłam powieki na chwilę zatracając się w pocałunku. 
- Dobra, koniec – odepchnęłam go, kiedy mężczyzna minął nas i skręcił w kolejną przecznicę. 
- Co to było? – zapytał łapiąc oddech.
- A co, źle było? – uniosłam brew do góry i ponownie spoglądnęłam na wejście do hotelu. Ta dwójka nie ruszyła się z miejsca. Cholera.
- Zrobiłaś to dlatego, żeby ukryć się przed tamtym kolesiem, ale i tak było nieźle – powiedział podchodząc do mnie i kładąc dłonie na biodrach. 
- Nie dotykaj mnie – strzepnęłam jego ręce i odwróciłam się. 
Westchnął ciężko i przejechał dłonią po włosach. Przygryzłam wnętrze policzka myśląc nad moim dzisiejszym noclegiem. Pewnie wyląduje na ławce w parku.
- Idziemy do mnie – powiedział i pociągnął mnie w drugą stronę. 
- Nie chce! – wyrwałam dłoń z jego uścisku i stanęłam w miejscu. 
- Nie komplikuj – warknął łapiąc mnie za biodra i przerzucając sobie przez ramię.
- Bieber, puść mnie – zaczęłam kopać nogami i tarmosić się w każdą możliwą stronę. 
- Uspokój się – odpowiedział ściskając mocniej moje ciało. 
- Jesteś cholernym sukinsynem – syknęłam.
- Nie tylko ja. 
- Oh, spierdalaj. 
Zaśmiał się cicho na moje słowa. Boże, naprawdę go nie cierpię.


***


Witam was z czwórką. (: 
Mam nadzieję że się spodoba. Trochę się już zaczyna robić ciekawiej, nie sądzicie? :D 
A teraz, do rzeczy. Postanowiłam rozdziały dodawać co tydzień. Dostaję mało komentarzy, co jest zapewne spowodowane tym, że w tygodniu nie macie czasu czytać, dlatego sądzę, że jeżeli nowe rozdziały będą pojawiać się co piątek, nie będzie źle. 
Dlatego do piątku. (: 

Moja przyjaciółka zaczęła bloga o Justinie. Może wpadniecie? -> Keep It Together - KLIK

See U
FleeingDolphin

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

10 komentarzy:

  1. Świetny (: Czekam z niecierpliwością na kolejny. Dużo weny życzę x

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie się rozkręciło <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mruu! Pięknie, cudownie, wspaniale. ZNOWU!
    Byle do piątku... ;)!

    +dziękuję za reklamę hih <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czy wytrzymam do piątku! fajne jak zawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. blog jest cudowny, jest bardzo wciągający, ale nie wiem czy wytrzymam do piątku. @BiebersCuteAss. ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. no chyba nie! czemu co tydzien? ja nie wyytrzymam! za jakie grzechy o.o? haha

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak jak inne opowiadanie utrzymuje się w tematyce dangera, ale wyróżnia się - to płeć żeńska tu rządzi i to mi się podoba. Już nie wspomnę o umiejętnym ciągnięciu tekstu i ładnej budowie zdań, co teraz jest bardzo rzadko spotykane. Jak dla mnie same plusy, trzymaj tak dalej. Już nie mogę się doczekać, aż zacznie się dziać więcej między tymi dwoma :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne *________*

    OdpowiedzUsuń
  9. Super :D
    Mam nadzieję, że oni będą razem :> ♥

    OdpowiedzUsuń